Jak nie wylać poety z kąpielą?



"Nie gardź wiankiem poety, łotra i łobuza
Znają mnie redaktorzy, zna policja konna..."

W tym prostym dwuwierszu zawiera się cała prawda o jednym z najbardziej utalentowanych poetów dwudziestolecia międzywojennego Konstantym Ildefonsie Gałczyńskim. 


Jego ironiczny, pełny dystansu, kontrowersyjny, a jednocześnie humorystyczny i błyskotliwy sposób opisywania świata stał się znakiem rozpoznawczym autora takich dzieł jak, „Strasna zaba,” czy „Dlaczego ogórek nie śpiewa.”

Równie rozpoznawalne w środowisku artystycznych, wyższych sfer było zamiłowanie
Gałczyńskiego do wyskokowych trunków i nieszablonowych zachowań. Jak bardzo ekscentryczną postacią w środowisku warszawskiej bohemy był uznany poeta miała ponoć okazję przekonać się sama Nina Andrycz, aktorka, recytatorka i pisarka, prywatnie zaś małżonka premiera Cyrankiewicza.

Kiedy dysponujący dużymi wpływami premier Cyrankiewicz wystarał się dla podupadającego na zdrowiu Gałczyńskiego o lokum w elitarnej, warszawskiej alei Róż, gdzie żyło się podobno, jak wśród chmur, przez myśl zapewne mu nie przeszło, że zapewni tym samym jedno z najbardziej wstrząsających przeżyć w życiu swej małżonce. Jak głosi fama minęło zaledwie kilka miesięcy od momentu zamieszkania poety przy słynnej alei, kiedy przyszło mu do głowy złożyć wizytę swemu dobroczyńcy.

A, że poeta był już, jak to się mówi „pod dobrą datą,” odwiedziny przybrały dość wstrząsający obrót. Ledwie bowiem pani Andrycz uchyliła drzwi swego domu, podchmielony Konstanty Ildefons zapytał o drogę do łazienki, po czym zrzucił z siebie wierzchnie odzienie i niczym niezrażony wszedł do wanny. Kiedy zaś dokonał niezbędnych ablucji, jak gdyby nigdy nic ubrał się, ucałował dłoń gospodyni wyznając, że zawsze miał ochotę wziąć kąpiel w wannie premiera i wyszedł.

Zamiłowanie Gałczyńskiego do fantazyjnych kąpieli było zresztą szeroko komentowane wśród jego znajomych. Jak wspominają przyjaciele, miał on zwyczaj wykonywania patriotycznych pieśni właśnie podczas kąpieli. W sztuce tej udatnie konkurował z zamieszkującym przez ścianę, innym utalentowanym poetą Władysławem Broniewskim. Gdy zdarzyło się, że panowie brali kąpiel w swych mieszkaniach, w tym samym czasie echo duszoszczypiatelnych melodii niosło się ponoć przez całą ulicę.
 
Gałczyński miał jednak również drugą twarz, wrażliwego wielce utalentowanego poety. Jego druga natura objawiała się między innymi w utworach, takich jak ten:





Zdjęcie: foter

Komentarze