Proszę Państwa oto miś


Beverly&Pack
Przecierający ze zdziwienia oczy, pracownicy edynburskiego ogrodu zoologicznego nie mogli uwierzyć w to co widzą. Na ich oczach niezwiązany z zoo mężczyzna jednym susem przesadził ogrodzenie oddzielające wybieg od chodnika i padł w objęcia potężnego niedźwiedzia brunatnego wesoło się z nim przekomarzając i baraszkując. Tak oto wielokrotnie wyglądały powitania polskich weteranów wojennych, członków armii Andersa, odwiedzających niedźwiedzia Wojtka, który wraz z nimi, jako maskotka 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii przebył cały szlak bojowy od Hamady, aż po Monte Cassino.


Niesamowita historia małego niedźwiadka przygarniętego, wychowywanego i piastowanego przez żołnierzy 2 Korpusu Polskiego bije rekordy popularności i za każdym razem wywołuje ogromne wzruszenie u wszystkich, którzy poznają losy tego niezwykłego zwierzaka.

Niedźwiedź błyskawicznie zdobył sympatię żołnierzy i wkupił się w ich łaski szybko stając się pełnoprawnym członkiem oddziału. Z równym zaangażowaniem, co jego opiekunowie,  nosił skrzynie z amunicją, z wielką przyjemnością garnął się do szoferki ciężarówek i budząc podziw towarzyszy broni i lęk w sercach wroga przemierzał wojenne drogi. Dzięki staraniom polskich żołnierzy niedźwiedź Wojtek uzyskał przydział mobilizacyjny i rację żywieniową, stając się w ten sposób pełnoprawnym członkiem kompanii.

A oto i rzeczony szeregowiec Wojtek w oku kamery:


Jak przystało na prawdziwego żołnierza w chwilach wolnych od służby szeregowiec Wojtek Miś uwielbiał oddawać się prostym rozrywkom. Z zapamiętaniem brał udział w kompanijnych zapasach, siłując się jednocześnie z kilkoma przeciwnikami. Jego  wyczyny wywoływały aplauz i salwy śmiechu licznie zgromadzonej widowni. Przybywający specjalnie na takie przedstawienia koledzy z innych oddziałów z podziwem obserwowali, jak kudłaty zapaśnik kolejno sprowadza do parteru stawiających mu czoła śmiałków. Mimo ogromnej siły i ostrych pazurów niedźwiedź nigdy nie zranił żadnego przeciwnika.

Miś Wojtek pasjami wręcz oddawał się także smakowaniu wyrobów chmielowych. Po opróżnieniu całej butelki piwa zawsze skrzętnie sprawdzał, czy w środku nie została ani kropla, ciekawsko zaglądając wewnątrz naczynia.

Kiedy wojna dobiegła końca, a towarzysze broni zaczęli rozjeżdżać się po świecie Wojtek trafił do zoo w Edynburgu, gdzie spędził resztę swojego życia. Wielokrotnie przyjaciela z czasów wojennej zawieruchy odwiedzali byli żołnierze 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii. Świadkowie tych wydarzeń podkreślali, że były to zawsze spotkania pełnie czułości i radości. Na dźwięk języka polskiego miś natychmiast się ożywiał, bez skrępowania pozwalał się głaskać, tarmosić i przewracać na ziemię, z wdzięcznością przyjmował papierosy, którymi częstowali go przyjaciele i natychmiast je zjadał. Jego pełne przygód losy dobiegły końca 15 listopada 1963 roku wywołując smutek w sercach wielu dawnych towarzyszy.


Źródła:


Komentarze

  1. No w czerwonej demagogii byl pies .

    OdpowiedzUsuń
  2. Historia o niedźwiedziu Wojtku to historia prawdziwa, której nie wymyśliłby zapewne żaden serialowy scenarzysta, choć serial o pancernych i psie, mimo scenariusza pisanego z tezą budzi wciąż sympatię wielu widzów.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz