mikebaird |
Cyprian Zabłocki, polski szlachcic i ziemianin to postać, która na
dobre zapisała się w pamięci rodaków, a jego perypetie związane z prowadzeniem
interesów stały się wręcz przysłowiowe.
Ten niezwykły oryginał i typowy
przedstawiciel pomysłowego społeczeństwa polskiego mógł stać się prawdziwym dobroczyńcą
całej niemal Europy i wielkim orędownikiem propagowania higieny osobistej,
gdyby tylko jego zamiary były tak czyste, jak towar, który oferował.
Jak przystało na szlachcica Zabłockiego
charakteryzowała duża fantazja i skłonność do ryzyka, w przeciwieństwie do
wielu innych przedstawicieli tego stanu pomysłowy ziemianin mógł także
pochwalić się niezwykłą „żyłką do interesów.”
Ta godna podziwu smykałka
handlowa stała się jednocześnie przyczyną sukcesu, jak i życiowej klęski
Zabłockiego. Korzystając z przychylnej koniunktury i dostrzegając duże
zapotrzebowanie europejskich stolic na środki czystości obrotny szlachcic
postanowił uruchomić w swym majątku w Rybnie fabrykę mydła. Pomysł błyskawicznie
wcielił w życie i w niedługim czasie od rozpoczęcia działalności pierwsze
partie polskiego mydła trafiły za granicę.
Świeżo upieczony przedsiębiorca
zacierał ręce licząc w myślach przyszłe zyski z tak dobrze rozpoczętego
interesu. Sen z powiek spędzała mu jedynie kwestia myta, które zmuszony był
płacić pruskim celnikom podczas spławiania towaru do portu handlowego.
Od czego jednak szlachecka
fantazja? Zacietrzewiony Zabłocki uczynił mocne postanowienie, iż nie pozwoli w
taki sposób „spławić się” pruskim urzędnikom i w mig stworzył chytry plan
obejścia twardych przepisów.
Na zlecenie swego pryncypała
robotnicy pracujący w fabryce mydła skonstruowali pojemne skrzynie, do których
zapakowano cały zapas mydła przeznaczonego na sprzedaż w zamorskich krajach. Większą
część drogi skrzynie z ładunkiem mydła przebyły tak jak zwykle na pokładzie
barki. Kiedy jednak ta zbliżyła się do punktu celnego na rzece Zabłocki nakazał
wyrzucenie całego ładunku za burtę i holowanie zanurzonych w wodzie skrzyń tuż za
barką. Dzięki temu przebiegłemu zabiegowi udało mu się zamydlić oczy pruskim
celnikom, którzy nie zauważyli ładunku i nie nałożyli na niego należnej opłaty.
Radość Cypriana Zabłockiego z
zaoszczędzenia kilku groszy była krótka, kiedy bowiem skrzynie wyciągnięto na
brzeg i zajrzano do ich wnętrza okazało się, że cały zapas transportowanego mydła
w kontakcie z wodą całkiem się rozpuścił.
W jednej chwili marzenia
Zabłockiego o wielkiej fortunie pękły niczym bańka mydlana, a czysty zysk, jaki
przewidywał nierozważny kupiec okazał się wielką stratą.
Od tego czasu o ludziach, którzy
ponoszą duże straty, ze względu na zbytnią chęć wzbogacenia się mówi się, że
wyszli „jak Zabłocki na mydle.”
A o to genialna, swobodna interpretacja historii o Zabłockim, przedstawiona w przepięknej bajce autorstwa Igora Sikiryckiego:
Część 1 i 2:
Źródła:
Komentarze
Prześlij komentarz